Tytuł: "Młodzi gniewni - historia Rona Clarka"
Gatunek: dramat obyczajowy, biograficzny
Produkcja: USA, Kanada
Reżyseria: Randa Haines
Scenariusz: Max Enscoe, Annie deYoung
"Film oparty na faktach. Małomiasteczkowy nauczyciel porzuca pracę w lokalnej szkole i przeprowadza się do Nowego Jorku, by pracować z trudną młodzieżą ze Wschodniego Harlemu. Za swoją pracę w 2000 roku otrzymuje nagrodę dla Nauczyciela Roku przyznawaną przez wytwórnię Disneya." [Filmweb]
Któż z nas nie zna "Młodych gniewnych" z 1995r. - filmu, w którym główną rolę zagrała Michelle Pfeiffer? Otóż pozwolę sobie założyć, że prawie każdy, gdyż jest to jedna z tych produkcji, które to stacje telewizyjne lubiły swego czasu co jakiś maglować na swych antenach. Nie wiem jak sprawa ma się obecnie, gdyż pokłóciłam się ze swoim telewizorem i niestety musiał się wyprowadzić, mam jednak nadzieję, że większość z Was wie o jakim filmie mowa. Ilu jednak z Was słyszało o historii Rona Clarka? Otóż ja sama nie kryłam zdumienia, gdy przyszło mi odkryć "nowych" młodych gniewnych, tym razem w męskim wydaniu.
Historia lubi się powtarzać, jak mówi stare porzekadło i o ile w kwestiach takich jak wojna, bądź inne ludzkie tragedie nie lubimy go, tak w moim dzisiejszym poście ma ono jak najbardziej pozytywny wydźwięk. Dzieci określane jak trudna młodzież były na tym świecie, są i będą, choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli tego uniknąć. Jedyne, czego nam, a właściwie im brakuje, to ludzi takich, jak Louanne Johnson, czy Ron Clark. Ludzi, którzy potrafiliby z tą młodzieżą pracować oraz wskazać jej właściwy kierunek. Nauczycieli z prawdziwego powołania, a nie tych uczących jak "za karę". Takich, którzy dostrzegają potencjał swoich uczniów oraz pozwalają im uwierzyć w siebie. Ludzi z pasją, którzy kochaliby tak samo mocno niesiony przez siebie kaganek oświaty, jak tych którym chcą go przekazać.
"We are family" - to pierwsza zasada Rona, którą wpoił swoim uczniom. Jesteśmy rodziną, a rodzina się wspiera i szanuje. Uczy się od siebie nawzajem. Utkwiła mi w pamięci szczególnie jedna scena. Clark podchodzi do bawiących się na przerwie dzieciaków i wyciąga do nich rękę mówiąc - nauczcie mnie skakać, a gdy to mi się uda, pozwólcie, żebym i ja Was czegoś nauczył. Niesamowite w jaki sposób ten człowiek potrafił do nich dotrzeć. Byłam naprawdę wzruszona i pod koniec przyszło mi otrzeć kilka łez spływających po mych puchatych chomiczych policzkach. Ja poproszę więcej takich ludzi i niech ta historia powtarza się jak najczęściej.
P.S. Chomik zdaje sobie sprawę, iż zabalował w kilka poniedziałków i nie uraczył Was żadną filmową opowieścią. Ma jednak nadzieję, iż mu to wybaczycie - od tego w końcu są wakacje. Tak, mam na myśli zarówno balowanie, jak i wybaczanie ;)
Gatunek: dramat obyczajowy, biograficzny
Produkcja: USA, Kanada
Reżyseria: Randa Haines
Scenariusz: Max Enscoe, Annie deYoung
"Film oparty na faktach. Małomiasteczkowy nauczyciel porzuca pracę w lokalnej szkole i przeprowadza się do Nowego Jorku, by pracować z trudną młodzieżą ze Wschodniego Harlemu. Za swoją pracę w 2000 roku otrzymuje nagrodę dla Nauczyciela Roku przyznawaną przez wytwórnię Disneya." [Filmweb]
Któż z nas nie zna "Młodych gniewnych" z 1995r. - filmu, w którym główną rolę zagrała Michelle Pfeiffer? Otóż pozwolę sobie założyć, że prawie każdy, gdyż jest to jedna z tych produkcji, które to stacje telewizyjne lubiły swego czasu co jakiś maglować na swych antenach. Nie wiem jak sprawa ma się obecnie, gdyż pokłóciłam się ze swoim telewizorem i niestety musiał się wyprowadzić, mam jednak nadzieję, że większość z Was wie o jakim filmie mowa. Ilu jednak z Was słyszało o historii Rona Clarka? Otóż ja sama nie kryłam zdumienia, gdy przyszło mi odkryć "nowych" młodych gniewnych, tym razem w męskim wydaniu.
Historia lubi się powtarzać, jak mówi stare porzekadło i o ile w kwestiach takich jak wojna, bądź inne ludzkie tragedie nie lubimy go, tak w moim dzisiejszym poście ma ono jak najbardziej pozytywny wydźwięk. Dzieci określane jak trudna młodzież były na tym świecie, są i będą, choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli tego uniknąć. Jedyne, czego nam, a właściwie im brakuje, to ludzi takich, jak Louanne Johnson, czy Ron Clark. Ludzi, którzy potrafiliby z tą młodzieżą pracować oraz wskazać jej właściwy kierunek. Nauczycieli z prawdziwego powołania, a nie tych uczących jak "za karę". Takich, którzy dostrzegają potencjał swoich uczniów oraz pozwalają im uwierzyć w siebie. Ludzi z pasją, którzy kochaliby tak samo mocno niesiony przez siebie kaganek oświaty, jak tych którym chcą go przekazać.
"We are family" - to pierwsza zasada Rona, którą wpoił swoim uczniom. Jesteśmy rodziną, a rodzina się wspiera i szanuje. Uczy się od siebie nawzajem. Utkwiła mi w pamięci szczególnie jedna scena. Clark podchodzi do bawiących się na przerwie dzieciaków i wyciąga do nich rękę mówiąc - nauczcie mnie skakać, a gdy to mi się uda, pozwólcie, żebym i ja Was czegoś nauczył. Niesamowite w jaki sposób ten człowiek potrafił do nich dotrzeć. Byłam naprawdę wzruszona i pod koniec przyszło mi otrzeć kilka łez spływających po mych puchatych chomiczych policzkach. Ja poproszę więcej takich ludzi i niech ta historia powtarza się jak najczęściej.
P.S. Chomik zdaje sobie sprawę, iż zabalował w kilka poniedziałków i nie uraczył Was żadną filmową opowieścią. Ma jednak nadzieję, iż mu to wybaczycie - od tego w końcu są wakacje. Tak, mam na myśli zarówno balowanie, jak i wybaczanie ;)
Uwielbiam "Młodych gniewnych", to jeden z tych filmów, które mogą puszczać w kółko, mnie się nie znudzi. I temat, i aktorzy, dialogi, muzyka - wszystko wspaniałe. Tez nie słyszałam o Ronie Clarku, i o tym filmie, ale koniecznie muszę nadrobić. Zwłaszcza, że namiętnie oglądam wszystko, czego akcja toczy się w NYC.
OdpowiedzUsuńCiekawa zajawka na NYC, mam podobnie z Toskanią :) Życzę udanego seansu i mam nadzieję, że ten film Cię nie zawiedzie :)
UsuńObejrzałam - faktycznie super! Świetnie pokazany Nowy Jork i jego mieszkańcy (Harlem mnie od lat fascynuje, chociaż nie wiem, czy miałabym odwagę się tam sama zapuścić).
UsuńCieszę się, że moja rekomendacja na coś się zdała :D
UsuńOglądałem ten film jakiś czas temu. Dosyć dawno. Ale wspominam go jako dobre, przyjemne kino. Zresztą to taki rodzaj filmów, który powinien zadowolić każdego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Muszę się z Tobą zgodzić. Jest to typ filmu, który można nieśmiało nawet zaliczyć do kategorii familijnych, dlatego też przyjemnie się go ogląda :)
UsuńOglądałam, podobał mi się
OdpowiedzUsuń:)
Usuń