"Ósme życie (dla Brilki)" Nino Haratischwili Tom I i II


Tytuł: "Ósme życie (dla Brilki)"
Autor: Nino Haratischwili
Liczba stron: 1194
Wydawnictwo: Otwarte
Okładka: twarda
Tom: I i II





Mówiłam już, że uwielbiam sagi rodzinne? Na pewno mówiłam, ale się powtórzę - mam ogromną słabość do książek, których akcja jest znacznie rozciągnięta w czasie, a tak właśnie jest w przypadku "Ósmego życia", gdzie poznajemy losu bohaterów na przestrzeni stulecia.

Narratorem historii rodu Jaszich jest Nica, która dedykuje swą opowieść siostrzenicy - stąd w tytule pojawia nam się (dla Brilki). Zanim jednak dowiemy się kim tak naprawdę jest wspomniana przed chwilą Brilka oraz Nica, czeka nas długa droga, którą wypełnią łzy, ludzkie tragedie i niespełnione miłości na tle Europy XX wieku. Zabrzmiało smutno i melancholijnie? Niechcący, chociaż ta książka to na pewno nie bajka z happy endem.

Powieść podzielona została na dwa tomy, a te z kolei na księgi. Każda z tych ksiąg jest dedykowana innemu bohaterowi, który odcisnął swe piętno na rodzinie Jaszich: Stazja, Kristine, Kostia, Kitty, Elene, Daria, Nica. Ósma niespisana jeszcze księga, to nic innego jak tytułowe ósme życie, które należy do najmłodszej z rodu Brilki. I uwierzcie mi, bardzo chciałabym je poznać!

Śledzenie losów tak wielu postaci ułatwia nam drzewo genealogiczne:



Na początku Nica sięga do młodości swej prababki Stazji, córki słynnego gruzińskiego fabrykanta czekolady i tutaj możemy się zatrzymać na sekundę, bo uwaga czekolada również jest jedną z głównych bohaterek tej powieści. Robiona według starej rodzinnej receptury, jedyna taka na całym świecie, niepowtarzalna i... przeklęta. Biada temu, kto choć raz w życiu jej skosztował, bo nic już nie jest w stanie odwrócić jego losu, ale jak się jej oprzeć? Stazji ani jej siostrze Kristine się to nie udało...

Co jest niezwykłe, to że każda z postaci jest na swój sposób fascynująca. Można je lubić lub nie, ale nie można im odmówić charyzmy i wyrazistości. Uwierzcie mi, nie ma nic gorszego, niż mdły bohater, który nic nie wnosi swoją obecnością. "Ósme życie" zaś, aż tętni niezwykłymi historiami ludzi, których nie oszczędzał los, a którzy mimo to z niezłomnością kreślili swoje biografie. I w tym momencie zawsze chylę czoła przed autorem/autorką za tak bogatą wyobraźnię i nieocenioną umiejętność kreślenia literackich portretów.

Są książki, które się czyta i takie, które same się czytają. "Ósme życie" należy zdecydowanie do tej drugiej kategorii. Nawet nie wiesz kiedy, a suniesz po jej kartach z prędkością świata, podczas gdy kolejne godziny uciekają niczym przesypujący się przez palce piasek. To właśnie po takie powieści lubię sięgać, gdy chcę przepaść i zapomnieć o bożym świecie. Dlatego nie łudźcie się, że poczytacie tylko przez chwilę, tylko jeden rozdział, tylko kilka stron.

Dodatkowo co mi się bardzo podoba, a o czym rzadko chyba wspominam to wydanie książki: sztywna okładka, idealny rozmiar czcionki i wstążkowa zakładka - absolutne cudo, zwłaszcza dla mnie, która jako zakładkę używa co mi tylko wpadnie w ręce, łącznie z chusteczką higieniczną albo łyżeczką :P

Zachętą niech będzie dla potencjalnych czytelników to, że obie książki stoją dumnie na mojej półce, bo już w połowie pierwszego tomu wiedziałam, że muszę je sobie sprezentować ;)

Miłej niedzieli!


Komentarze

  1. Genialne książki, polecam również, uwielbiam takie powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie, z takich opowieści rodzinnych czytałam tylko "sto lat samotności" i mi się bardzo podobała, po "ósme życie" też pewnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz