PREMIERA! "Krótka historia o długiej miłości" Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze

Tytuł: "Krótka historia o długiej miłości"
Autor: Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze
Liczba stron: 188

Wydawnictwo: Znak
Okładka: twarda

Premiera: 14.02.2018 r. 

Rzeczywiście historia jest krótka, bo liczy sobie niespełna 200 stron, jest napisana sporą czcionką i zawiera fotografie. Nie jest to "klasyczna" love story i mam tutaj na myśli zarówno formę książki, jak i scenariusz, który napisało w tym przypadku życie.

Wiesława Pajdak i Jerzy Śmiechowski poznali się w grudniu 1947 r. w mokotowskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Oboje trafili na oddział 11, ona do celi 42, on do celi 43. Ich znajomość zaczęła się od wystukanej alfabetem morse'a wiadomości: "Kto tam siedzi? Z jakiej sprawy? Może wiesz, co na wolności?" I tak zaczęli rozmawiać, aż w końcu udało im się usłyszeć swoje głosy przez szparę po wykręconej śrubie, którą przymocowane były łóżka z jednej i drugiej strony dzielącej ich celę ściany. Ona śpiewała mu sentymentalne szlagiery Mieczysława Fogga, a on snuł dla niej historie. Starali się być silni - jedno dla drugiego. W końcu się zaręczyli. 

Los jednak nie był dla nich łaskawy. Latem 1949 r. zostali przeniesieni do piwnic na Rakowickiej, gdzie siedzieli w celach naprzeciwko i mieli jeszcze okazję rozmawiać morsem świetlnym, jednakże zima przyniosła im rozłąkę. Zostały już im wtedy tylko listy, z których nieustannie przemawiało głębokie uczucie jakie do siebie żywili. Czekali na siebie wytrwale ponad 5 lat i pierwszy raz zobaczyli się na własnym ślubie.

Historia tych dwojga jest jeszcze bardziej niesamowita, gdy spróbujemy skonfrontować ją ze współczesnym światem, gdzie króluje powierzchowność, a ludziom brak wytrwałości w walce o coś prawdziwego i wartościowego. Dziś większą uwagę przykuwamy do tego, czym karminy nasze ciała, niż umysły. Oceniamy innych po tym jak wyglądają a nie po tym kim tak naprawdę są. Tymczasem prawdziwa wartość, jak i prawdziwe uczucie rodzi się, gdzieś na poziomie metafizycznym, a nie fizycznym. Można niedowierzać historii tych dwojga, ale dla mnie jest ona niezaprzeczalnym świadectwem tego, w co skrycie sama wierzę - prawdziwej miłości.

Brak tu próżności, sztucznych dramatów i taniego sentymentalizmu. Autorka zadbała, by ascetyzm i prostota przekazu nie przyćmiły tego, co najważniejsze - szczerości uczucia, troski o drugą osobę i wzajemnego wsparcia. Niesamowite jak wiele człowiek jest w stanie znieść i jeszcze znaleźć w sobie siłę, by podnosić na duchu drugą osobę. Oni przetrwali, bo mieli siebie i doczekali się swojego happy endu.

Życzę każdemu znalezienia takiej miłości <3

Premierową recenzję książki mogłam dla Was napisać dzięki Wydawnictwu:


Komentarze