Filmowy poniedziałek z Chomikiem -> Cinderella Man - człowiek, który wiedział jak żyć.

Tytuł: "Człowiek ringu"
Gatunek: biograficzny, dramat
Produkcja: USA
Reżyseria Ron Howard
Scenariusz: Akiva Goldsman, Charlie Mitchell, Cliff Hollingsworth

To niesamowite, ale nie mogłam znaleźć żadnego dobrego opisu tego filmu. Większość była jego streszczeniem, a to przecież nie o to chodzi, mimo iż film jest oparty na faktach. W końcu zdecydowałam się na:

"Stany Zjednoczone, początek lat 30. ubiegłego wieku. Trwa Wielki Kryzys. Jednym z wielu tysięcy ludzi, walczących o przetrwanie i byt własnej rodziny, jest bokser James J. Braddock. Odnosił sukcesy sportowe, ale poniósł serię porażek i jego kariera załamała się. Widmo bezdomności i głodu sprawia, że Braddock postanawia powrócić na ring." [Stopklatka]

Opinia została napisana przeze mnie 26 czerwca 2009r. zaraz po seansie i podtrzymuję ją do dziś.

Przed chwilą mignęły mi tylko przed oczami napisy końcowe. Upadłam i powstałam. Po prostu nie znajduję słów... Dawno nie oglądałam filmu, który tak mocno zagrałby mi na emocjach. Pisząc to jestem cała roztrzęsiona i nie mogę zebrać myśli. Takie słowa jak obiektywizm i dystans nie istnieją dla mnie w tej chwili. Czy zdarza wam się, że utożsamiacie się z jakimś bohaterem tak mocno, że nie jesteście w stanie myśleć o niczym innym i nawet zapominacie, że oglądacie film - patrzycie oczami bohatera na świat, który wydaje się wam być waszym światem? Takie uczucie towarzyszyło mi właśnie przez ponad 2 godziny, które spędziłam będąc w transie, będąc Jimem J. Braddockiem...

Nie znam się na boksie i nie mam pojęcia, czy te sceny walki były realne, czy nie i nie obchodzi mnie to w tej chwili. Jedno wiem na pewno: każdy zadany bohaterowi cios bolał mnie osobiście i nie mówię tu tylko o sytuacji na ringu, ale też poza nim, bo życie to jedna wielka walka: o przetrwanie, o miłość, o szczęście dla siebie i najbliższych. Z całych sił kibicowałam Jimowi, żeby został wybrany z tłumu do pracy w dokach, podziwiałam go za to jak się zachował w stosunku do syna, który dopuścił się kradzieży (chciałabym mieć takiego ojca), wreszcie modliłam się razem z tymi wszystkimi ludźmi w kościele podczas jego walki o mistrzostwo. Każda część mnie z całych sił sprzyjała głównemu bohaterowi.

Fakt, że Jim naprawdę żył tylko pogłębia moje odczucia. Jest dla mnie kimś wyjątkowym. Nie wiem na ile jego osoba została w tym filmie wydealizowana, ale nawet gdyby prawdą była tylko połowa, to ja się pytam gdzie są dzisiaj tacy ludzie?! Gdzie jest honor?! Odwaga?! Wola walki?! Dlaczego tak mało z tych wartości obserwuję dzisiaj?! Dlaczego zamiast dbania o rodzinę widzę patologię?! Co się dzieje z ludźmi?! 

Więcej! Ja chcę więcej takich historii! Więcej takich ludzi jak Jim Braddock! Emocje wzięły nade mną górę, emocje mną targnęły, porwały mnie. Mam niemalże łzy w oczach pisząc te słowa i nie dbam o to, że komuś mogą wydać się banalne, że są proste i pełno w nich chaosu. Ludzie czasami za mało czują, są zbyt obojętni. Dlatego ja chcę pokazać, że swoich uczuć się nie wstydzę.

Tyle na ten moment, kiedy ochłonę być może spojrzę na ten film bardziej obiektywnym okiem. Jednakże teraz... Film? Jaki film? Ja byłam świadkiem historii! Co więcej! Ja brałam w niej czynny udział!

Komentarze

  1. Oj, po Twojej recenzji widać, że mocno przeżyłaś ten film. To lubię, dobre kino takie właśnie emocje powinno wywoływać!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że powyższy film bardzo cię zachwycił. Ja ostatnio mało coś oglądam telewizji i w kinie też bardzo dawno nie byłam, ale muszę to zmienić i coś fajnego obejrzeć, więc może skuszę się jednak na "Człowieka ringu".

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tym filmie, ale bardzo mnie do niego zachęciłaś

    OdpowiedzUsuń
  4. film ma już swoje lata, a nigdy nie miałam okazji go zobaczyć. teraz niewiele czasu poświęcam na telewizję, ale gdy zrobi się chłodniej postaram się o nim nie zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz