"Dubler" David Nicholls

Tytuł: "Dubler"
Autor: David Nicholls
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Świat Książki
Okładka: miękka
Wymiary: 13,5x21,5

"Josh Harper ma piękną żonę, pieniądze, sławę i główną rolę na londyńskim West Endzie. Stephen McQueen obskurną kawalerkę, niefortunne nazwisko, role denatów, wiewiórek i dublera uwielbianego przez tłumy Harpera. Rozwiedziony i samotny większość wolnego czasu spędza, oglądając stare filmy i marząc o lepszym życiu. Jednak nic nie trwa wiecznie. Zawsze można stracić to, co się ma i zdobyć, zdawałoby się nieosiągalne, cele. Los lubi płatać figle, zwłaszcza, gdy mąż zdradza piękną żonę, a jego niepozorny dubler stara się ją pocieszyć. A gdy jeszcze w grę wchodzi prawdziwa miłość i wścibscy paparazzi... wszystko się może zdarzyć!" [Świat Książki]

Dwóch nieszczęśliwych bohaterów. Jeden, to niespełniony zawodowo rozwodnik. Drugi, narcystyczny i rozkapryszony gwiazdor, któremu sława uderzyła do głowy. Los chce, że ich ścieżki się krzyżują i obaj Panowie na wyrost zaczynają się nazywać przyjaciółmi. Dodajmy, że ten pierwszy zakochuje się w żonie drugiego, a ten drugi wcale swej małżonce najwierniejszy nie jest, no i ambaras gotowy. Szkoda tylko, że to wszystko jest takie... Eh, brakuje mi słowa. Co powiecie na przeciętne? Zwykłe, niczym się nie wyróżniające, wręcz banalne. Być może z założenia, lecz mimo wszystko chyba troszkę zbyt nudne i... smutne.

Oj, Panie Nicholls...  Nie zachwycił mnie Pan tym razem. Z bólem serca to stwierdzam - liczyłam na więcej. Wbrew zapowiedziom nie miałam do czynienia z "najśmieszniejszą książką roku". Nie przeczę, że się nie zaśmiałam raz, czy dwa. Ok, może i razy kilka, lecz co z tego? Historia wcale nie zachwyca. Niby o czymś, a jednak o niczym. Jedyne co łączy ją z fenomenalnym "Jednym dniem", to ten specyficzny realizm. Żadnych rozdmuchanych frazesów, czy też złudzeń. Naga prawda. Bohaterowie z krwi i kości. To na plus. Tak samo jak fakt, że fabuła mimo wszystko w jakiś sposób wciąga czytelnika. Nie męczymy się zbytnio z naszymi bohaterami, dość gładko i sprawnie nam się z nimi obcuje. Potrafią nas wkurzyć, rozśmieszyć, a czasem i wzbudzić litość. To dobrze, bo najgorsze co może się zdarzyć pisarzowi, to wykreować postać, która nie budzi w czytelniku żadnych emocji. Tyle pozytywów, gdyż reszta jest gorzka, jak i sama powieść, pomimo kilku zabawnych momentów.

Napisał żem to ja, rozczarowany chomik :(

Komentarze

  1. Mam w planach Jeden dzień tego autora. Jeśli mi się spodoba to może nad tą się zastanowię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jeden dzień" polecam z czystym sumieniem :) "Dublera" zaś wedle uznania. Brak tragedii, jak i brak zachwytu. Patrząc przez pryzmat wspomnianego "Jednego dnia" mimo wszystko rozczarowanie...

      Usuń
  2. Przykro się tak rozczarować, ale najważniejsze to się nie zniechęcać, a nóż inna książka tego autora Chomika zachwyci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem została mi jeszcze "Szansa na sukces" tego autora. Przeczytam, jak tylko wpadnie mi w ręce :)

      Usuń
  3. Ooo, zapamiętałam same pozytywne recenzje tej książki! Dobrze przeczytać opinię bardziej krytyczną:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei czytałam różne i bardzo byłam ciekawa, jak sama tę książkę odbiorę. Niestety oczekiwania miałam chyba troszkę zbyt wysokie. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. więc po tę książkę raczej nie sięgnę :) jest rozczarowany Chomik, to po co jeszcze rozczarowana Ruda? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie planuję Jeden dzień przeczytać, a potem zobaczymy... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj, czytaj kochana - "Jeden dzień" jest niesamowity, czego niestety o "Dublerze" rzec nie mogę...

      Usuń
  6. "Jeden dzień" mnie zachwycił, zaczęłam polować na inne książki tego autora, ale... No właśnie, piszesz, że takie sobie, więc chyba sobie daruję. Nie pierwszy raz z resztą danemu autorowi zdarza się popełnić arcydzieło i gniota pod rząd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten myśliwski zapęd nie jest mi obcy, bo kupiłam "Dublera" zaraz przy pierwszej nadarzającej się okazji. Nie chciałam do końca wierzyć tym wszystkim sceptycznym, tudzież niezbyt pochlebnym recenzjom na jego temat i co? Masz ci babo placek! No niestety musiałam doświadczyć tego rozczarowania na własnej skórze. Być może za wysoko podniosłam poprzeczkę?

      Usuń
    2. Zapęd myśliwski... umarłam :D Bo to dokładnie tak wygląda, kiedy szukam książki - zgarbiona postawa, czujny wzrok, brakuje tylko dzidy :)

      Usuń
    3. Hahaha, teraz to ja padłam :D Myślę, że dzidą w naszym przypadku chyba najczęściej jest portfel - im ostrzejszy, tzn. grubszy, tym lepsze łowy :D Chociaż czasem trzeba też mieć refleks - zwłaszcza podczas polowania w sieci :P Hunt, hunt!

      Usuń
  7. Uff, teraz już wiem, że nie warto. Wahałam się czy kupić tę książkę, ale skoro to tylko rozczarowanie, to chyba skorzystam z biblioteki... i to po głębszym zastanowieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zdecydowanie zaoszczędź te pieniądze na coś wartościowszego :) Wypożyczyć z ciekawości zawsze można. Przeczytać i zapomnieć również :P

      Usuń

Prześlij komentarz