Filmowy poniedziałek z Chomikiem -> Romantyzm wiecznie żywy.

Tytuł: "Don Juan DeMarco"
Gatunek: dramat, komedia, romans
Produkcja: USA
Reżyseria: Jeremy Leven
Scenariusz: Jeremy Leven

"Dawniej lekarz-psychiatra, potem scenarzysta - Jeremy Leven filmem "Don Juan De Marco" w 1995 r. zadebiutował jako reżyser. Pomysł oparł na swych własnych zawodowych doświadczeniach terapeuty. I tak narodziła się opowieść o starzejącym się psychiatrze, przeżywającym kryzys duchowy i jego młodym pacjencie, wyobrażającym sobie, że jest najsławniejszym uwodzicielem wszech czasów, który uwiódł ponad tysiąc kobiet. Właśnie zamierza popełnić samobójstwo - rzucić się ze szczytu tablicy reklamowej.Szaleniec? Ocenić ma to psychiatra - doktor Jack Mikler, stary, doświadczony lekarz. Sprawa nie jest jednak łatwa - lekarz ma ze swym pacjentem duży kłopot. W jego urojonym świecie sam czuje się tak dobrze, jak jeszcze nigdy dotąd. Uwierzywszy w sens, jaki nadaje życiu tajemniczy Don Juan DeMarco, odnajduje dawno zapomniane szczęście, radość i siły witalne. Jest to liryczna, refleksyjna i przepełniona ciepłym humorem opowieść o miłości, a właściwie o głęboko ludzkiej potrzebie przeżywania tego najpiękniejszego z uczuć. To z tego filmu pochodzi popularna piosenka Briana Adamsa "Have You Ever Really Loved A Woman?"." [Filmweb]

„-Czy kiedykolwiek kochałeś kobietę tak całkowicie... że dźwięk Twojego głosu w jej uszach...wywoływał drżenie jej ciała... które wybuchało tak intensywną rozkoszą... że jedynie łzy mogły przynieść ukojenie?” – pyta się Ciebie dziś Don Juan DeMarco - pacjent, który stanie się Twoim terapeutą, bo tak naprawdę jesteś w stanie oddychać tylko w jego świecie, mimo że Twój jest nie mniej realny… I zdajesz się pytać samego siebie, co jest prawdą?? Dzieciństwo – w Phoenix, czy w Meksyku?? Śmierć ojca – w pojedynku, czy w wypadku?? Dona Anna – dziewczyna z rozkładówki, czy z wyspy Eros?? Wszystko po to, by w końcu dojść do wniosku, że nie ma to najmniejszego znaczenia, bo… nie liczą się fakty, lecz uczucia. Nie jest ważne to, co widzisz, ale to w co wierzysz bądź chcesz wierzyć, bo nie istnieje coś takiego jak „obiektywna” prawda – każdy z nas odkrywa ją w sobie na inny sposób i każdy ma prawo inaczej ją definiować. Dla Don Juana DeMarco tą prawdą była miłość. Miłość jako odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące podstawowych wartości. Miłość w postaci jednej duszy rozdzielonej w Niebie na dwie jednakowe połowy i zesłanej na Ziemię w formie spadających gwiazd, które jakaś magiczna siła przyciąga później do siebie w przedziwny sposób bez względu na dzielącą je odległość. Miłość, dla której nawet śmierć nie jest granicą, końcem… Miłość, która w razie rozłąki potrafi czekać wiecznie na zbłąkaną gdzieś połówkę swojej duszy, bo nie jest w stanie bez niej żyć, istnieć. Miłość... I któż teraz śmie wątpić, że nie jest cudownym cierpieć na romantyczność podobnie jak Don Juan DeMarco…
[25 grudnia 2009]

Jeden z filmów, które mogę oglądać niezliczoną ilość razy i nigdy mnie nie nudzi :)

P.S. Chomik wrócił z wakacji cały i zdrowy oraz cięższy o kilka kilo :P Teraz z uśmiechem na pyszczku przygotowuje się do kolejnego tripu. Już w środę bowiem zawita w Kostrzynie nad Odrą - wiecie co to znaczy^^

Komentarze

  1. Nie oglądałam, nie słyszałam o nim nigdy, ale zaciekawiłaś mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzyj koniecznie! Film jest dla mnie przegenialny :)

      Usuń
  2. chciałam obejrzeć kiedyś i widzę, że chyba to niedługo nastąpi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękny film. Często do niego powracam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz