"Dom z papieru" Carlos Maria Dominguez

Tytuł: "Dom z papieru"
Autor: Carlos Maria Dominguez
Liczba stron: 112
Wydawnictwo: Świat Książki
Okładka: twarda
Wymiary: 11,5x20,0


"Gdy Bluma Lennon, pochłonięta lekturą wierszy Emily Dickinson, ginie pod kołami samochodu, jej kolega, profesor literatury z Uniwersytetu w Cambridge, dochodzi do wniosku, że książki są niebezpieczne. Kilka dni później odbiera zaadresowaną do Blumy tajemniczą kopertę z Urugwaju, w której jest tylko powalany cementem egzemplarz Smugi cienia Conrada. Zafascynowany tą niezwykłą przesyłką wykładowca postanawia odnaleźć nadawcę i udaje się w podróż na drugą półkulę. Wkrótce staje oko w oko z donkiszotowskim szaleństwem, które w tym przypadku przybrało formę niepohamowanej miłości do książek i księgozbiorów." [Świat Książki]

Ta krótka opowiastka znacznie umiliła mi moje wczorajsze tramwajowe wojaże. Wybrana na chybił trafił, bo wyciągnięta zupełnie przypadkiem z półki na 5 minut przed wyjściem z domu, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Stała się również kopalnią informacji na temat "książki w książce". Przewodnim tytułem, który już zdążyłam umieścić w zakładce "chcę przeczytać" jest natomiast "Smuga cienia" autorstwa J. Conrada.

Czy książki mogą być niebezpieczne? Co więcej, czy książki mogą zabić? Autor przekonuje nas, że jak najbardziej, bo jeśli nie do śmierci, to doprowadziły naszych bohaterów przynajmniej do obłędu. Myślę, że należy podejść do tego stwierdzenia z dystansem i odczytywać je przede wszystkim w kontekście tego, jaki wpływ dana literatura ma na swoich czytelników, a nie oszukujmy się - może on być całkiem spory. Dodajmy do tego jeszcze element pewnej nieobliczalności, gdyż dana lektura może wywrzeć zupełnie różne wrażenia u jej czytelników. Tak samo, jak każdy z nas ma prawo zupełnie inaczej traktować te papierowy karty. Jeden po niej kreśli, notując wszelkie skojarzenia i myśli, inny zaś na ten sam egzemplarz chucha i dmucha, obchodząc się z nim jak z jajkiem.

Jednakże wróćmy do samej fascynacji, a poniekąd i obsesji na punkcie literatury - czyż nie wydaje Wam się chociaż po części znajoma i bliska? Nie mówię tu o skrajnym fanatyzmie, bądź też bezmyślnym opętaniu przez niejednokrotnie kontrowersyjne, acz niebywale krasomówcze idee. Nie, mam tutaj na myśli po prostu pochwałę słowa pisanego przeobrażoną w niebotyczne stosy, które każdemu z nas (książkowych blogerów) zdarza się prezentować na swoich stronach. W ten oto sposób tworzymy swoje własne "domy z papieru", a ta książka zawiera na ten temat mnóstwo trafnych spostrzeżeń. Byłam w szoku jak wiele racji w moim przypadku miał autor przytaczając takie zdania, jak:

"Nikt nie chce stracić książki. Wolimy zgubić pierścionek, zegarek, czy parasol, niż książkę, której już nie będziemy czytali, ale która zachowuje, w samym brzmieniu tytułu, jakąś dawną i być może utraconą emocję."

albo

"Jako czytelnicy szpiegujemy biblioteki przyjaciół, choćby tylko dla rozrywki. Czasami po to, żeby odkryć książkę, którą chcielibyśmy przeczytać, a której nie mamy, czasami po to, by dowiedzieć się, co pożarło zwierzę, z którym się zadajemy."

Dodatkowo zasypano Chomika mnóstwem tytułów i nazwisk, tak że szpiegowanie ich i tropienie zajmie mi na pewno kilka ładnych dni oraz powiększy niekończącą się listę pt. "chcę przeczytać". Jak nietrudno się domyślić powyższą książeczkę ze szczerego serca Wam polecam :)


książkę przeczytałam w ramach wyzwania:


Komentarze

  1. Ja ledwo przebrnęłam przez tę książkę, ale wynudziła mnie straszliwie! Nie potrafię dopatrzeć się w niej niczego interesującego, treść wydała mi się zbyt wydumana:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie widziałam Twoją opinię na lubimyczytac.pl i muszę przyznać, iż byłam zaskoczona :) Ale w tym właśnie cały urok, każdy inaczej odbiera daną książkę i całe szczęście, bo inaczej byłoby strasznie nudno. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Czy książki mogą zabić? Oczywiście! Kiedyś jedna taka, w twardej oprawie, autora przytaczać nie będę, zleciała mi na głowę z wyższej półki - w ostatniej chwili się uchyliłam i rąbnęła w biurko. Ale zapewniam cię, że gdybym nie wykazała się refleksem, nie pisałabym dziś tych słów!

    A tak na serio - sama książka raczej nie, ale treści w niej zawarte już mogą dużo szkód poczynić, zwłaszcza, jeśli trafią na podatny grunt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, książki a właściwie ich treść mogą mieć ogromny wpływ na człowieka. Weźmy np. wielki ferment wokół "Kodu Leonarda DaVinci" albo chociażby dzieła Nietschego. Podczas lektury trzeba zachować trzeźwy umysł. Zawsze.

      Usuń
  3. Nie przepadam za Conradem, więc może być ciężko z czytaniem książki o książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Nie sądzę, nie ma w niej znowu aż tak wielu odniesień do Conrada, pojawia się tam również mnóstwo innych nazwisk :)

      Usuń
  4. Pierwszy cytat jest magiczny. Też się z nim zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie słyszałam o tej książce, ale wydaje mi się ciekawa i podoba mi się cytat "Nikt nie chce stracić książki..." :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz