Tytuł: "Gdzie mól i rdza"
Autor: Paweł Pollak
Liczba stron: 382
Wydawnictwo: Oficynka
Okładka: miękka
Wymiary: 12,5x19,5
"To nie Nowy Jork, panie komisarzu!
To Wrocław. Miasto, w którym życie toczy się swoim rytmem, a codzienne sprawy na tyle pochłaniają mieszkańców, że nie zauważają oni, kiedy wśród nich pojawia się morderca: okrutny, bezwzględny i... niezwykle inteligentny. Śledztwo w sprawie serii bardzo dziwnych zabójstw popełnianych na bezbronnych emerytach rozpoczyna komisarz Marek Przygodny z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Paweł Pollak - pisarz i tłumacz literatury szwedzkiej. Zadebiutował w 2006 roku kryminałem psychologicznym Kanalia, trzy lata później wydał powieść obyczajową Niepełni, by wrócić do tematyki kryminalno-sądowniczej w zbiorze opowiadań Między prawem a sprawiedliwością.
Gdzie mól i rdza to jego pierwsza powieść z udziałem komisarza Marka Przygodnego."[Oficynka]
Potwierdza się pewna prawidłowość, którą zauważyłam już dawno, ale jakoś wciąż nie mogę się do niej odpowiednio dostosować. Mam tutaj na myśli fakt, iż im więcej czasu mija od przeczytania książki do próby jej zrecenzowania, tym trudniejsze jest to zadanie. Rękawica po raz kolejny została rzucona, a wyzwanie podjęte. Polski kryminał? Czemu nie. Pomyślałam, że może być dobry. Myliłam się - gdzie tam on jest dobry, raczej bardzo dobry i to przez duże B! I dzisiaj śmiało mogę powiedzieć "dobre, bo polskie", bo nie przerysowane, bo logiczne, konkretne, a przy tym niepozbawione sporej dawki humoru.
Główny bohater - niejaki Pan Przygodny, będący komisarzem policji i jednocześnie mężczyzną w średnim wieku na krawędzi kryzysu, prowadzi śledztwo w sprawie serii dziwnych morderstw nękających Wrocław. Choć morderca wydaje się dość niezwykły, bo strzały nasączone kurarą, tudzież skalpowanie ofiar nie stanowią chleba powszedniego wrocławskiej policji, to śledztwo toczy się zwykłym torem, jak na polskie realia przystało. Mamy tu zarówno nierozgarniętych funkcjonariuszy, których trzeba na każdym kroku pilnować i sprawdzać, by nie narobili głupstw, dziennikarza - karierowicza ze złamanym sercem, szukającego pocieszenia w biustach swoich kolejnych praktykantek, jak i gęstą sieć znajomości, dzięki którym w sposób nieformalny informacje zdobywa zarówno policja, jak i prasa. Wszystko to jednak mieści się w granicach naszego przyziemnego funkcjonowania, bez żadnego efektu CSI tj np. badania DNA sprawcy z włosa znalezionego w kącie za szafą już podczas pierwszej minuty oględzin miejsca zbrodni. Bardzo przypadł mi do gustu ten realizm.
Wspomniałam wyżej o humorze, w tym przypadku niewymuszonym, sytuacyjnym i wywołującym szczery uśmiech na twarzy czytającego. Duet Wójcik i Wojtkiewicz po prostu bije wszystkich na łopatki, a ich dywagacje na temat kawy i herbaty na długo zostaną w mej pamięci. Dodatkowy plus należy się autorowi za samo zakończenie, które podwójnie mnie zaskoczyło oraz za naprawdę lekkie pióro, bo książkę przeczytałam po prostu migiem. Jedno tylko, co smuci, to życie osobiste naszych bohaterów, którym nie wiedzie się najlepiej. Zarówno postać Przygodnego, jak i Kuriaty w moim odczuciu prezentują pewien krach uczuciowy dzisiejszego świata, gdzie miłość (ta nieszczęśliwa) jest na swój sposób uczuciem destrukcyjnym, tudzież (ta szczęśliwa) przemijającym. Nie wiem na ile jest to pogląd autora, ale staram się odczytywać go głównie jako literacki sposób na urozmaicenie opowieści, wierząc w coś zupełnie odwrotnego.
Cóż mogę rzec w krótkim podsumowaniu? Po prostu polecam i na pewno sięgnę po pozostałe książki Pana Pollaka :)
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
Autor: Paweł Pollak
Liczba stron: 382
Wydawnictwo: Oficynka
Okładka: miękka
Wymiary: 12,5x19,5
"To nie Nowy Jork, panie komisarzu!
To Wrocław. Miasto, w którym życie toczy się swoim rytmem, a codzienne sprawy na tyle pochłaniają mieszkańców, że nie zauważają oni, kiedy wśród nich pojawia się morderca: okrutny, bezwzględny i... niezwykle inteligentny. Śledztwo w sprawie serii bardzo dziwnych zabójstw popełnianych na bezbronnych emerytach rozpoczyna komisarz Marek Przygodny z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Paweł Pollak - pisarz i tłumacz literatury szwedzkiej. Zadebiutował w 2006 roku kryminałem psychologicznym Kanalia, trzy lata później wydał powieść obyczajową Niepełni, by wrócić do tematyki kryminalno-sądowniczej w zbiorze opowiadań Między prawem a sprawiedliwością.
Gdzie mól i rdza to jego pierwsza powieść z udziałem komisarza Marka Przygodnego."[Oficynka]
Potwierdza się pewna prawidłowość, którą zauważyłam już dawno, ale jakoś wciąż nie mogę się do niej odpowiednio dostosować. Mam tutaj na myśli fakt, iż im więcej czasu mija od przeczytania książki do próby jej zrecenzowania, tym trudniejsze jest to zadanie. Rękawica po raz kolejny została rzucona, a wyzwanie podjęte. Polski kryminał? Czemu nie. Pomyślałam, że może być dobry. Myliłam się - gdzie tam on jest dobry, raczej bardzo dobry i to przez duże B! I dzisiaj śmiało mogę powiedzieć "dobre, bo polskie", bo nie przerysowane, bo logiczne, konkretne, a przy tym niepozbawione sporej dawki humoru.
Główny bohater - niejaki Pan Przygodny, będący komisarzem policji i jednocześnie mężczyzną w średnim wieku na krawędzi kryzysu, prowadzi śledztwo w sprawie serii dziwnych morderstw nękających Wrocław. Choć morderca wydaje się dość niezwykły, bo strzały nasączone kurarą, tudzież skalpowanie ofiar nie stanowią chleba powszedniego wrocławskiej policji, to śledztwo toczy się zwykłym torem, jak na polskie realia przystało. Mamy tu zarówno nierozgarniętych funkcjonariuszy, których trzeba na każdym kroku pilnować i sprawdzać, by nie narobili głupstw, dziennikarza - karierowicza ze złamanym sercem, szukającego pocieszenia w biustach swoich kolejnych praktykantek, jak i gęstą sieć znajomości, dzięki którym w sposób nieformalny informacje zdobywa zarówno policja, jak i prasa. Wszystko to jednak mieści się w granicach naszego przyziemnego funkcjonowania, bez żadnego efektu CSI tj np. badania DNA sprawcy z włosa znalezionego w kącie za szafą już podczas pierwszej minuty oględzin miejsca zbrodni. Bardzo przypadł mi do gustu ten realizm.
Wspomniałam wyżej o humorze, w tym przypadku niewymuszonym, sytuacyjnym i wywołującym szczery uśmiech na twarzy czytającego. Duet Wójcik i Wojtkiewicz po prostu bije wszystkich na łopatki, a ich dywagacje na temat kawy i herbaty na długo zostaną w mej pamięci. Dodatkowy plus należy się autorowi za samo zakończenie, które podwójnie mnie zaskoczyło oraz za naprawdę lekkie pióro, bo książkę przeczytałam po prostu migiem. Jedno tylko, co smuci, to życie osobiste naszych bohaterów, którym nie wiedzie się najlepiej. Zarówno postać Przygodnego, jak i Kuriaty w moim odczuciu prezentują pewien krach uczuciowy dzisiejszego świata, gdzie miłość (ta nieszczęśliwa) jest na swój sposób uczuciem destrukcyjnym, tudzież (ta szczęśliwa) przemijającym. Nie wiem na ile jest to pogląd autora, ale staram się odczytywać go głównie jako literacki sposób na urozmaicenie opowieści, wierząc w coś zupełnie odwrotnego.
Cóż mogę rzec w krótkim podsumowaniu? Po prostu polecam i na pewno sięgnę po pozostałe książki Pana Pollaka :)
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
Tak tak tak! "Kanalię" chyba nawet lepsza, choć "Gdzie mój i rdza" mega dobra! Czy raczej - Dobra, przez duże D :)
OdpowiedzUsuńDawno żadna książka tak pozytywnie mnie nie zaskoczyła, na pewno sięgnę po "Kanalię", a szczególnie ostrzę sobie ząbki na "Niepełnych" :)
UsuńBardzo mi się ten kryminał podoba, i fajnie go zrecenzowałaś :) Nie pamiętam już niestety dywagacji o kawie i herbacie :(, ale i nie pamiętam, kto zabił i dlaczego, więc mogę kiedyś sięgnąć ponownie. Z resztą wciąż liczę na kolejny tom. Miałam dokładnie te same przemyślenia, szczególnie w stosunku do przygodnego, tak mi się wydawało, że bez żadnej próby naprawy po prostu się poddał.
OdpowiedzUsuńDzięki za umieszczenie banera!
Nie ma za co :) A seria kryminałów z komisarzem Przygodnym mogłaby być naprawdę świetna! Może autor troszkę "wyprostowałby" przy okazji naszych bohaterów :)
UsuńZaciekawiłaś mnie, chętnie rozglądnę się za tą książką.
OdpowiedzUsuńPolecam! Największe pozytywne zaskoczenie jakie mnie ostatnio spotkało :)
UsuńKryminały są ciekawe dlatego, że po pewnym czasie zapomina sie kto był mordercą i... trzeba sięgnąć ponownie na półkę :)
OdpowiedzUsuńZapewne coś w tym jest :)
UsuńNie czytałam, ale są to zdecydowanie moje klimaty. Musze szybko nadrobić zaległości! :)
OdpowiedzUsuń