"Kalendarzyk niemałżeński" Dorota Wellman, Paulina młynarska

Tytuł: "Kalendarzyk niemałżeński"
Autor: Dorota Wellman, Paulina Młynarska
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Znak

Okładka: miękka
Wymiary: 14,5x20,5


"Paulina Młynarska i Dorota Wellman zapraszają do świata kobiecych spraw. Pogadajmy o tym, co dla nas ważne! Najlepiej z czerwonym winem albo z kawałkiem czekoladowego ciasta, które na pewno nie pójdzie nam w biodra. 

Wspólna praca stała się dla nich początkiem inspirującej przyjaźni. Mieszkały w różnych częściach Polski, więc pisały do siebie maile. "Kalendarzyk niemałżeński" - książka dwóch dziennikarek telewizyjnych prowadzących program w TVN Style - to pochwała kobiecej przyjaźni, szczere rozmowy i bardzo osobiste listy. Paulina i Dorota nie boją się żadnego tematu: rozmawiają o facetach i dzieciach, o swoich lękach i błędach, straconych szansach i dawnych miłościach. O piekle, które kobiety gotują kobietom i o tym, co kobiety lubią gotować swoim mężczyznom. "Kalendarzyk niemałżeński" to książka, która powinna trafić do rąk każdej Polki - matki i singielki, feministki i tradycjonalistki, perfekcyjnej i trochę mniej doskonałej pani domu." [Znak]


I znowu to robię, piszę o książce jakiś miesiąc po lekturze. Niedobrze. Zwłaszcza, że mam mały problem z oceną "Kalendarzyka...", gdyż targają mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony podoba mi się sam zamysł na książkę oraz jej forma, czyli postać listów. Dodatkowo możemy tu znaleźć kilka niewątpliwie wartych wypróbowania przepisów kulinarnych obu Pań oraz znajdziemy miejsce na to, by wnieść coś od siebie do tej pozycji ;) Nie mniej jednak książka została zdecydowanie zdominowana i przegadana przez Panią Młynarską, a szkoda, bo bardziej interesowało mnie to, co do powiedzenia ma Pani Wellman i to jest mój główny zarzut pod adresem tej pozycji. 

Pani Dorota to niezwykle charyzmatyczna postać i kobieta, która wie czego chce od życia, potrafi się nim cieszyć, a przede wszystkim akceptuje siebie taką, jaką jest. I to mi się podoba! Trzeba żyć w zgodzie ze światem oraz samym sobą, bo tylko wtedy człowiek ma szansę być naprawdę szczęśliwy. Wstrzykiwanie sobie botoksu, żeby lepiej się czuć we własnej skórze jest dla mnie jednym wielkim oszustwem. I to pół biedy, że oszukujemy innych, bo tak naprawdę co to ma za znaczenie, co sobie ktośtam myśli. Najgorsze, że oszukujemy sami siebie i odgradzamy sobie w ten sposób drogę do bycia naprawdę szczęśliwym. Przynajmniej takie jest moje zdanie, bo osobiście nie mogę pojąć jak można poprawiać Matkę Naturę i nie akceptować siebie takim jakim się jest, co ewidentnie jest udziałem Pani Pauliny Młynarskiej. Przyznaję szczerze, że jej postać nie wzbudziła mojej sympatii. Odebrałam ją jaką osobę pełną negatywnych uczuć i myśli skłębionych gdzieś pod powierzchnią nieszczęśliwej feministki, która nie ułożyła sobie życia.

Nie mniej jednak sama książka porusza mnóstwo ważnych, interesujących i niejednokrotnie kontrowersyjnych tematów i nawet jeśli nie zawsze zgadzamy się z naszymi narratorkami, to trzeba im przyznać, że potrafią poruszyć pewne struny kobiecej duszy i zmusić do myślenia. Dlatego też nie można "Kalendarzykowi..." odmówić emocji, jakie niewątpliwie wzbudza w czytelniku, a także swego rodzaju ciepła, gdy obie Panie zapraszają nas do swojej kuchni. Poznajemy też różne interesujące szczegóły z ich życia, choć tutaj zdecydowanie za mało mi było Pani Wellman. Najbardziej natomiast cieszyło mnie, gdy natrafiałam na kwestie, które nasze bohaterki różniły i mogła się wywiązać między nimi jakaś interesująca dyskusja. Bowiem ciągłe potakiwanie sobie (a było go też tam sporo) mogło w moim mniemaniu położyć cały ten projekt, dlatego cieszę się, że książka pod tym względem się obroniła.

Na koniec można zadać pytanie, czy takie książki są potrzebne nam kobietom? Jak najbardziej! Także drogie Panie piszcie dalej, bo na pewno znajdziecie wiele czytelniczek, a także jesteście inspiracją dla innych kobiet i tylko czekam, aż one również zaczną zabierać głos ;)

Komentarze

  1. Chciałam zapoznać się z tą pozycją i cieszę się, że koleżanka kupiła ją, więc będę mogła pożyczyć "Kalendarzyk niemałżeński". Bardzo lubię panią Wellman, więc ze względu na nią nie mogę doczekać się tej pozycji. Szkoda tylko, że Młynarska zdominowała ją, bo akurat za tą panią nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w takim razie bardzo ciekawa Twojej opinii na jej temat ;)

      Usuń
  2. Kiedyś zastanawiałam się nad nią, gdyż bardzo cenię Panią Dorotę, a Twoja recenzja rozwiała wszystkie moje wątpliwości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest do przeczytania w jeden wieczór, więc z ciekawości i dla Pani Doroty myślę, że warto spróbować ;)

      Usuń
  3. Właśnie pani Młynarska mnie od tej pozycji skutecznie odstrasza, Wellman szanuję, bo to babka z klasą jest. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już myślałam, że jakaś dziwna jestem i tylko ja nie pałam sympatią do Pani Młynarskiej. Cieszę się, że jednak nie jestem sama ;)

      Usuń
  4. Popieram Viv. Pani Młynarska nie tylko ją odstrasza - mnie także. Dorotę Wellman bardzo lubię - i chociaż ze względu na nią chyba sięgnę po tę książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O widzisz. Jakoś niespecjalnie mnie ta książka interesowała, ale teraz może się na nią skuszę :) A Dorotę Wellman też lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niedawno miałam ją w rękach w bibliotece, ale zrezygnowałam, może jeszcze po nią sięgnę choć nie przepadam za panią Młynarską, za to bardzo lubię panią Dorotę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzięłam sobie tę książkę z biblioteki jako lekturę do autobusu. Świetnie się w tym temacie sprawdziła. Lekka, prosta i przyjemna, poruszająca wiele ciekawych kwestii. I przyznaję, że o wiele ciekawiej czytało mi się te fragmenty napisane przez D,Wellman, a kilka autorstwa P.Młynarskiej ominęłam (zwłaszcza tych pod koniec książki)...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka to była dla mnie wyczekana uczta:) Choć do Młynarskiej do tej pory nie byłam przekonana, to tak sobie myślę, że skoro Wellman ją zna i szanuje, to chyba wie co robi:)) A tak na poważnie: dla mnie była to rewelacyjna lektura, niebywale odprężająca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdaje się, że już czytałam na jakimś blogu o tej pozycji i chętnie przeczytam, może okazać się swietną rozrywką na jesienną chnadrę

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz