Niepoprawna Bridget. Uprzedzając pytanie: oczywiście, że Jones! ;)

Tytuł: "Dziennik Bridget Jones"
Autor: Helen Fielding
Liczba stron: 232
Wydawnictwo: Świat Książki

Okładka: twarda
Wymiary: 13,00x20,5


"Kapitalny obraz życia niezamężnej dziewczyny lat dziewięćdziesiątych. Bridget - ulubiona bohaterka milionów kobiet (i nie tylko) na świecie oraz jej inteligentnie zabawny dziennik bije wszelkie rekordy popularności. Bridget wspięła się na sam szczyt sławy - dotarła do Hollywood. Film z Renee Zellweger w roli tytułowej stał się przebojem kinowym." [empik.com]

Chociaż ekranizacja jest mi nader dobrze znana, to z "papierową" Bridget miałam do czynienia dopiero niedawno. I wiecie co Wam powiem? Uwielbiam ją! Po pierwsze dlatego, że jest przezabawna, a po drugie dlatego, że niekiedy do bólu przypomina mnie samą. Żeby nie być gołosłownym Chomikiem przytoczę swój ulubiony fragment, przy którym wprost rechotałam ze śmiechu, co okazało się niemalże zabójcze dla mojego biednego gardła po wycięciu migdałków... ;)

Zobaczcie jednak w jakiej sytuacji odnalazłam siebie ;)

"7 wieczorem.
Przed chwila zadzwoniła mama.
- Dobry wieczór, kochanie. Wiesz co? W Newsnight bedzie Penny Husbands-Bosworth!!!
- Kto?
- Znasz Husbands-Bosworthów, kochanie. Ursula była w liceum klasę wyżej od ciebie.
Herbert umarł na białaczkę.
- Co?
- Nie mówi się „co”, Bridget, tylko „słucham”. Chodzi o to, że nie będzie mnie w domu,
bo Una chce iść na pokaz slajdów o Nilu, wiec zastanawiamy się z Penny, czy nie mogłabyś tego nagrać... Ooch, muszę kończyć, przyszedł rzeźnik!
8.00.
Do dzieła. To śmieszne, żeby miec magnetowid dwa lata i nigdy niczego nie nagrać.
Zwłaszcza że jest to wspaniały FV 67 HV Video Plus. Na pewno wystarczy przeczytać instrukcję obsługi, znaleźć odpowiednie przyciski itd.
8.15.
Grr! Nie mogę znaleźć instrukcji obsługi.
8.35.
Ha! Instrukcja leżała pod „Hello!” Do dzieła. „Programowanie magnetowidu jest równie
łatwe jak korzystanie z telefonu”. Wspaniale.
8.40, „Skieruj pilota w strone magnetowidu”. Bardzo łatwe. „Zajrzyj do indeksu”. Aaaaa,
przerażajaca lista: „Nagrywanie z timerem w systemie hi-fi”, „Dekoder do programów
zakodowanych” itd. Chcę nagrać ględzenie Penny Husbands-Bosworths, a nie kształcić się w
technikach szpiegowskich.
8.50.
Diagram. „Przyciski funkcji IMC”. Ale co to sa funkcje IMC?
8.55.
Postanawiam pominąć tę stronę i przechodzę do „Nagrywania z timerem”: „1) Sprawdź,
czy są spełnione wymagania Video Plus”. Jakie wymagania? Głupi magnetowid. Czuję się
dokładnie tak samo, jak kiedy próbuję się połapać w Drogowskazach. (...)
9.10.
„Po właczeniu magnetowidu sprawdź, czy zegar jest nastawiony na prawidłowy czas
(przy przejściu z czasu letniego na zimowy możesz skorzystać z funkcji szybkiego regulowania
zegara). Aby wywołać menu zegara, wciśnij przycisk czerwony i numer 6”. Naciskam czerwone i nic się nie dzieje. Naciskam cyfry i nic się nie dzieje. Żałuję, że w ogóle wynaleziono
magnetowid.
9.25.
Aaaaa... Na ekranie wyswietliło sie menu, napis „Wcisnij 6”. O rany! Przez pomyłke
używałam pilota do telewizora. Teraz pojawiły sie wiadomosci. Zadzwoniłam do Toma i
spytałam, czy mógłby nagrac Penny Husbands-Bosworth, ale powiedział, że też nie umie
obsługiwac magnetowidu. Nagle w magnetowidzie cos prztykneło i zamiast wiadomosci leci
Randka w ciemno. Nic z tego nie rozumiem. Zadzwoniłam do Jude, ale ona też nie umie
obsługiwać magnetowidu. Aaaaaa... Aaaa... Jest.
10.15.
Newsnight za 15 minut.
10.11.
Kaseta nie chce wejść.
10.18.
Prawda, w środku jest Thelma i Louise.
10.19.
Thelma i Louise nie chce wyjść.
10.21.
Goraczkowo wciskam wszystkie przyciski. Kaseta wychodzi i chowa sie z powrotem.
10.25.
Mam już w srodku czystą kasetę. Dobrze. Czytam „Nagrywanie”: „Nagrywanie z tunera
rozpocznie sie po wcisnieciu dowolnego przycisku (oprócz Mem)”. Z jakiego znowu tunera?
„Nagrywając z kamery, naciśnij 3 razy AV Próg. W przypadku transmisji dwujęzycznej trzymaj przycisk 1/2 wciśnięty przez 3 sekundy, aby wybrać język”. Boże! Ta głupia instrukcja przypomniała mi mojego profesora lingwistyki z Bangor, którego tak pochłaniały drobne kwestie językowe, że nie potrafił powiedzieć zdania, nie zagłębiając się w analizę poszczególnych stów: „Dzisiaj chciałbym... Chciałbym, widzicie, w 1570 roku...” Aaaaa... aaaaa... Zaczyna się Newsnight.
10.31.
OK, OK, spokojnie. Penny Husbands-Bosworth nie mówi jeszcze o poazbestowej
białaczce.
10.33.
Hura! NAGRYWANIE BIEŻĄCEGO PROGRAMU. Udało się!
Aaaaaa... Magnetowid zwariował. Kaseta przewinęła się do początku i wyszła. Dlaczego?
Cholera. Z podniecenia usiadłam na pilocie.
10.35.
Panika. Dzwoniłam do Shazzer, Rebeki, Simona i Magdy. Żadne nie umie programować
magnetowidu. Jedyna znana mi osoba, która to potrafi, jest Daniel.
10.45.
O Boże, Daniel omal nie pekł ze smiechu, kiedy mu powiedziałam, że nie umiem
zaprogramować magnetowidu. Obiecał nagrać mi Penny H-B. W każdym razie, zrobiłam dla
mamy, co mogłam. To podniecająca i historyczna chwila, gdy ktoś znajomy wystepuje w
telewizji.
11.15.
Grr. Telefon mamy: „Wybacz, kochanie. To nie Newsnight, tylko jutrzejsze Breakfast
News. Możesz nastawić magnetowid na siódma rano, BBC1?”
11.30.
Telefon Daniela: „Eee, przepraszam, Bridge. Nie wiem, co sie stało. Nagrał mi sie Barry
Norman”." s. 115-118

Teraz już rozumiecie dlaczego kocham Bridget? Oh yeah, my name is Jones, Bridget Jones :D 

Dodatkowo jeszcze odkryłam pewien chomikowy akcent w tej książce i żałuję, że wcześniej nie wpadłam na pomysł, by dzielić się z Wami wzmiankami na mój temat w literaturze. Nie myśląca ja, wiadomo Chomik ^^. Ale nie bójcie się nadrobię i Kronika Chomika niedługo zaroi się od tych literackich futrzaków. A oto jaką wzmiankę znalazłam na swój temat u Bridget:

"- Chodziło mi o tatę, nie o telewizję - syknęłam.
- O tatę? Nie mam stresów z powodu taty. Nie bądź niemądra, kochanie.
- Ale to przyjęcie... i Pani Husbands-Bosworth...
- Och, to było przezabawne. Zrobił z siebie kompletnego osła, próbując wzbudzić we mnie zazdrość. I czy ona nie ma lustra? Wyglądała jak CHOMIK." s. 138

Zgaduję, że Pani Husbands-Bosworth wyglądała fenomenalnie, co myślicie? :D

Komentarze

  1. Jak dla mnie za długa była ta książka, jakoś im dalej w las, tym Bridget mnie trochę dziwiła. A wiesz że wydano już trzecią część? Nie wiem kiedy dotrze do Polski, ale generalnie podobno trochę się w życiu Bridget pozmieniało (niesttety dzięki przeglądaniu internetu już mi to zaspoilerowano).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dla mnie była za krótka! :D W moim domu rodzinnym mam 2. część i koniecznie muszę ją przeczytać, a o 3 nie miałam pojęcia! Słyszałam, że ma powstać 3. część filmu, ale nie na podstawie powieści. To mnie zaskoczyłaś ;)

      Usuń
  2. Jestem chyba jedną z nielicznych kobiet, które ani nie czytały ani nie oglądały (a próbowałam) Dziennika Bridget Jones. I nie wiem czy powinnam żałować czy nie :)
    A cytowany przez Ciebie fragment jest mi doskonale znany z codziennego życia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro jest Ci doskonale znany, to oczywiste, że powinnaś przeczytać książkę :D Ja jestem nią absolutnie zachwycona ;)

      Usuń
    2. Ja także ani nie czytałam, ani nie oglądałam. Ale książce chcę dać szansę, więc może kiedyś przeczytam.

      Usuń
  3. Uwielbiam! A i programowanie magnetowidu - bezcenne! :) Mnie najbardziej śmieszą jej powroty do domu, jak jest pijana ;) No i planowanie. Ta, w planowaniu Bridget jest najlepsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tam jeszcze kilka dobrych scen podobnych do tej :D Aaa powroty też były świetne, podobnie jak planowanie i konsekwentne postępowanie Bridget ;)

      Usuń
  4. Czytałam i oglądałam. Fajna, zabawna historia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie najbardziej pozytywna i zabawna książka jaką ostatnio czytałam ;)

      Usuń
  5. Książkę czytałam jakiś czas temu i bardzo mi się podobała, filmu nie oglądałam - może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bridget jest świetna :) Nie mogę się doczekać wydania 3 części jej przygód :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie na półeczce leży. Planuję kiedyś przeczytać, czasem trzeba się odmóżdżyć ;)
    Filmu też nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie - świetny poprawiacz humoru, zarówno w wersji książkowej jak i filmowej. Druga część już mniej mi się podobała, trzeciej się nieco obawiam. Bridget dzieciata w wieku lat pięćdziesięciu, to przekracza granice mojej wyobraźni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, co to za spojlery! :P Chociaż szczerze powiedziawszy też sobie tego nie wyobrażam O_o No ale może my po prostu jakieś ograniczone jesteśmy :) Pożyjemy, zobaczymy, może nie będzie aż tak źle ;)

      Usuń
  9. Jeszcze nie przeczytałam, ale KONIECZNIE muszę nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładnie zaakcentowałaś odpowiednie słowo ;)

      Usuń
    2. Jak obiecałam tak zrobiłam. Bridget przeczytana i muszę przyznać, że mnie rozbroiła ta książka :) Bardzo mi się podobała. Przy okazji odświeżyłam sobie film, który również mi się podobał i miał jedną przewagę nad książką, a jest nią oczywiście Colin Firth :D (tu muszę zaznaczyć, że Renée Zellweger również idealnie nadaje się do roli Bridget).
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Książkę przeczytałam daaawno temu, i to jest jeden z niewielu przypadków, kiedy na prawdę nie mogę się zdecydować, czy bardziej podobała mi się książka czy film. Ale teraz szykuje się jakaś 3. część która mi chyba nie podpasuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba bardziej skłaniam się ku książce, ale trzeba przyznać, że Zellweger idealnie nadaje się do roli Bridget :)

      Usuń
  11. To jest dobra rozrywka i nic więcej przynajmniej dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem nie potrzeba człowiekowi nic więcej, ponad dobrą rozrywkę ;)

      Usuń

Prześlij komentarz