"Zaklinacz czasu" Mitch Albom

Tytuł: "Zaklinacz czasu"
Autor: Mitch Albom
Liczba stron: 288
Wydawnictwo:
Znak
Okładka: twarda
Wymiary: 13,5x19,0


Wiem, że nie ma co się sugerować hasłem "Bestseller!" przy zakupie książki, ale "Zaklinacz czasu" wydał mi się naprawdę ciekawą pozycją i nie wahałam się jej kupić na prezent. Jednak, gdy książka wpadła po jakimś czasie w moje ręce w ramach pożyczki, muszę przyznać, że moje odczucia po lekturze są wielce ambiwalentne, bo chociaż Wielkanoc za pasem, to wydmuszki zdecydowanie wolę jako dekoracje na świątecznym stole...

Trzech bohaterów i trzy historie. Pierwsza traktuje o narodzinach czasu jako takiego, a dokładniej opowiada o człowieku imieniem Dor, który jako pierwszy na Ziemi zaczął czas odmierzać i niejako ukonstytuował jego obecne znaczenie. Jednakże, gdy przekonał się, że wprawionego raz w ruch odliczania czasu nie można powstrzymać, a życie jego chorej żony przygasało z każdą niemiłosiernie policzoną chwilą, nasz bohater pożałował podjętych przez siebie działań... Teraz sam, zamknięty w jaskini i odizolowany od świata nieustannie musi wysłuchiwać próśb ludzi o czas: więcej czasu, zatrzymania czasu, przyspieszenia jego biegu itp. Wśród tego niegasnącego potoku słów, do Dora docierają również błagania zmagającego się ze śmiertelną chorobą biznesmena - Victora oraz nie mogącej się doczekać wieczornej randki nastolatki - Sarah. Losy tych trzech osób w pewnym momencie się skrzyżują...

Albom z założenia chce nas skłonić do refleksji na temat tego jak my sami traktujemy czas wskazując, że nigdy nie jest na nic ani za późno, ani za wcześnie. Zawsze jest dokładnie wtedy kiedy trzeba. Niektórzy powiedzą, że to banał i niestety w takiej konwencji jest jak dla mnie utrzymana ta książka. Prosty język i proste historie nie intrygują czytelnika, pozwalają jedynie jego oczom gładko prześlizgiwać się pomiędzy kolejnymi słowami, zapewniając chwilowe oderwanie od otaczającej go rzeczywistości. Mnie do żadnych głębszych refleksji ta książka nie skłoniła, a szkoda. Myślę, że zapomnę o niej tak szybko, jak szybko przyszło mi jej przeczytanie, bo nie oszukujmy się, ale czcionka jest tak duża, a rozdziały tak krótkie, że gdyby bardziej je skondensować, to spokojnie objętość tego "dzieła" zmniejszyłaby się o połowę. 

Szczerze dziwię się tym wszystkim pozytywnym recenzjom, które skutecznie mnie zmyliły, gdy podejmowałam decyzję o zakupie "Zaklinacza czasu". Dla mnie to, co zaserwował nam Albom to zdecydowanie za mało: za mało w tym głębi, sensu, za mało chociażby próby zaintrygowania, zaciekawienia czytelnika, za mało podstaw do refleksji...

Nie polecam, ani nie odradzam. Mnie po prostu takie pisanie nie urzekło.

Komentarze

  1. Czyli coś jak pseudofilozofia Coelho? Nie tego oczekiwałam... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet na okładce jest porównanie do Coelho i trzeba przyznać, że trafne...

      Usuń
  2. To mnie trochę zasmuciłaś, bo mam tę książkę na półce. Też się dałam zwieść pozytywnym opiniom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie się przez moment zaczęłam zastanawiać, czy wszystko ze mną w porządku, po tych wszystkich pozytywnych recenzjach, których się naczytałam :P Spodziewałam się po tej książce czegoś więcej...

      Usuń
  3. O proszę, a taki głośny tytuł. Chyba tylko u ciebie przeczytałam, że ta książka ma szansę kogoś rozczarować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawia mnie, ile z tych pozytywnych opinii, to odpowiedź na egzemplarze recenzenckie od wydawnictwa.

      Usuń
  4. Nie jest to moje must read, ale może kiedyś spróbuję, żeby się przekonać o niej na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, jeśli masz ochotę, to warto wyrobić sobie swoje własne zdanie, zwłaszcza, gdy głosy innych są podzielone.

      Usuń
  5. Ja od początku podchodziłam do tej książki bardzo nieufnie i jak widać, nie pomyliłam się. Twoja recenzja ostatecznie przekonała mnie, że nie warto marnować miejsca na półce na tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy książka dla mnie lecz dziękuję za ciekawą recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta książka mnie po prostu prześladuje. Chyba koniec końcem muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie ta pozycja też zainteresowała na początku, ale na szczęście zanim kliknęłam "Kupuję" na Bonito, poczytałam fragmenty w księgarni i dla mnie to był, nie uwłaczając nikomu, bełkot. Ostatnio lubuję się w takiej motywacyjno-inspirująco-filozofującej literaturze, ale od tej książki trzymam się z daleka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz