"Wołanie kukułki" Robert Galbraith

Tytuł: "Wołanie kukułki"
Autor: Robert Galbraith
Liczba stron: 452
Wydawnictwo:
Dolnośląskie
Okładka: miękka
Wymiary: 13,5x20,5


W końcu udało mi się sięgnąć po jakąś książkę Rowling dedykowaną dorosłemu czytelnikowi. Sama nie wiem, czego się po tej lekturze spodziewałam. Na pewno jednak zaskoczyła mnie drobiazgowość autorki, a także na swój sposób uwiódł specyficznie niespieszny sposób prowadzenia akcji.

Cormoran Strike to bohater nakreślony kreską zdecydowaną i pulchną, jak on sam. Świeżo po rozstaniu i stojący na skraju bankructwa podejmuje się zlecenia, które być może będzie w stanie wyciągnąć go w końcu z finansowego dołka. Pewnej zimowej nocy z okna swojego apartamentu na piętrze wypada modelka. To zdanie nie brzmi zbyt trafnie, ale trudno użyć innego, gdy nie ma pewności, czy denatka sama zeń wyskoczyła, czy też została z niego po prostu wypchnięta. Policja obstaje przy pierwszej wersji zdarzenia, podczas, gdy brat zmarłej obawia się, iż było to zwykłe morderstwo. I tutaj na arenę wkracza Strike, któremu powierzono rozwikłanie tej zagadki.

Bohater pomimo tego, że nieźle "zapuszczony" i poharatany przez życie potrafi wzbudzić sympatię czytelnika. Atrakcyjności dodaje mu, z początku wydawałoby się, że przypadkowa (ach, to pośrednictwo pracy!) asystentka, która z czasem ujawnia niemałe zacięcie detektywistyczne, a nawet zdolności aktorskie. Trzeba im oddać, że jako duet działają zadziwiająco sprawnie, co pozwala nam skrupulatnie, krok po kroku śledzić ich poczynania oraz postępy w śledztwie. 

Akcja toczy się niespiesznie, niektórym może nawet wydawać się, że dość mozolnie. Nie postrzegam tego jednak jako jej wady, bo jest naprawdę wiarygodna i to ją ratuje. Trzeba oddać autorowi/autorce, że dobrze to wszystko przemyślała i dopracowała. Nie udało mi się przed czasem zdemaskować mordercy, ale biorąc pod uwagę, że nie czytuję zbyt wielu kryminałów, nie jest to rzecz nadzwyczajna, aczkolwiek na pewno wypada na plus w ogólnej ocenie książki. A co do ogólnej oceny, skoro już przy niej jesteśmy, to pojawia się chyba podstawowy dylemat - nie można uciec od nazwiska Rowling i wydaje mi się, że fanom jej dotychczasowej twórczości mimo wszystko trudno jest zachować obiektywizm. Piszę to oczywiście przez pryzmat własnej osoby, bo bardzo żałuję, że sprawa z Galbraithem tak szybko się "rypła" i nie miałam okazji przeczytać "Wołania..." nieświadoma kim tak naprawdę jej jego autor. Tylko, czy wtedy ta książka w ogóle wpadłaby w moje ręce? Ba!

Co do samego zdemaskowania prawdziwej autorki, wersje były różne, ale ostatnio przeczytałam, że to podobno jeden z prawników Rowling zdradził tę tajemnicę przyjaciółce swojej żony, a samą informację jako pierwszy opublikował dziennik "Sunday Times", który nie wierząc w tak dojrzały debiut zatrudnił językoznawcę, by ten porównał dotychczasowe teksty Rowling z "Wołaniem...". Autorkę, która chciała zachować anonimowość przeproszono i wypłacono jej odszkodowanie, które wraz z autorskim honorarium przeznaczyła na cele charytatywne. [źródło]

Na szczęście pomijając ten cały medialny szum książka w ogólnym rozrachunku broni się sama, bo jest naprawdę dobra i wydaje mi się, że nawet gdybym nie wiedziała, że jej autorkę jest Rowling, to i tak bym źle "Wołania kukułki" nie oceniła. Jeśli ktoś lubi kryminały, to nie powinien się zawieść, a nawet może zacierać ręce, gdyż już niedługo będzie można dostać w Polsce kolejną część przygód Cormana Strika pt. "Jedwabnik". Na stronie Gandalfa znalazłam przybliżoną datę premiery, która przypada na drugą połowę lipca. 






Sięgnięcie po nią? Bo ja na pewno ;)


Komentarze

  1. Już się nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też. Czuję nawet podobny dreszczyk do tego, gdy czekałam na kolejną część przygód Harry'ego Pottera :P

      Usuń
  2. Wciąż przede mną, ale recenzja kusi

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach, poluje na nią w bibliotece i niezależni od opinii bo czytałam i pozytywne i negatywne, chcę sama ją przeczytać i przekonać się jaka jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zawsze, gdy książka ma skrajne opinie warto po nią sięgnąć.

      Usuń
  4. Sięgnęłam po "Wołanie kukułki" z tego samego powodu co Ty, żeby zobaczyć jak sobie pani Rowling poradziła. I choć kryminały czytam rzadko to ta pozycja mi się podobała. Po drugą część przygód Cormorana też z pewnością sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zdecydowała się na serię książek - oczekiwanie na każdą kolejną jest dość ekscytujące ;)

      Usuń
  5. Chomiku - a ja dziś poza tematem - chciałam zaprosić do mojego urodzinowego konkursu na blogu - do wygrania 17 książek - zapraszam http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2014/05/mao-kto-pamieta-ten-pierwszy-ale.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie, na pewno do Ciebie zajrzę ;)

      Usuń

Prześlij komentarz