"Zła krew" John Carreyrou

W trzech słowach: Skandal, Start-up, Genialna



Marginesy

Kiedy Wydawnictwo Marginesy przysłało mi książkę "Doktor Bogumił" postanowiłam napisać do nich maila z podziękowaniem oraz podrzucić link do mojej recenzji. Szukając adresu mailowego, na który mogłabym wysłać moją wiadomość, przyjrzałam się bliżej ich ofercie. Zajrzałam do zakładki "zapowiedzi" i znalazłam tam "Złą krew". Zaczęłam czytać opis tej książki i nie mogłam się od niego oderwać! Brzmiał jak zapowiedź najlepszego thrillera, z tym że ta historia wydarzyła się naprawdę, co tylko jeszcze mocniej podkręciło moją ciekawość. Wraz z podziękowaniami zapytałam o tę pozycję i gdy już myślałam, że mój mail przepadł w czeluściach internetu lub wpadł do spamu - książka zawitała w moje skromne progi.

Rewolucyjny Start-Up

Elizabeth Holmes miała 19 lat, kiedy porzuciła studia i założyła firmę, która miała zrewolucjonizować świat biotechnologii w zakresie wykonywania badań krwi. Jedna kropla miała dawać odpowiedź na wiele pytań, do czego ta charyzmatyczna nastolatka przekonała niezliczone rzesze ludzi: od coraz to nowych inwestorów, ludzi świata polityki, pracowników największych firm w Dolinie Krzemowej, których ściągnęła do pracy nad swoim projektem, dziennikarzy i w końcu zwykłych zjadaczy chleba.

Było o niej głośno, jej twarz spoglądała z pierwszych stron najbardziej wpływowych gazet i często pojawiała się w telewizji. Porównywano ją do Steve'a Jobsa, który był jej niekwestionowanym idolem, wychwalano pod niebiosa jej charyzmę oraz szlachetną misję. Stawiano ją za wzór i natchnienie dla młodych kobiet. W szczytowym momencie jej przedsiębiorstwo wyceniano na 9 miliardów dolarów! To byłaby doprawdy genialna historia, gdyby nie okazała się jednym wielkim kłamstwem...

Jedna kropla

Założenie było takie, że pacjenci będą mogli wykonywać badania z jednej kropli krwi nawet w swoim domu - urządzenie, które opracował Theranos przekazywałoby informację o wynikach lekarzowi, a ten mógłby odpowiednio korygować dawkę leku. Czyż nie brzmi to innowacyjnie i obiecująco? Z urządzeń mogłoby również korzystać wojsko na polach bitwy. Pojawiły się one nawet w aptekach Walgreens kusząc pacjentów bezbolesnym badaniem i szybkimi wynikami. Rzecz w tym, że urządzenie, które miało dokonać przewrotu na rynku badań krwi nie działało...

Z technicznego i biologicznego punktu widzenia nie można było opracować maszyny, która dawałby wiarygodne wyniki z tylko jednej kropli krwi. I gdyby tylko można było to otwarcie przyznać, że cel był słuszny, ale niemożliwy do spełnienia - pewnie nie byłoby z tej całej historii takiego skandalu. Sęk w tym, że Elizabeth, mimo iż bardzo szybko wiedziała, jaka jest prawda - ciągnęła tę farsę dalej, mydląc oczy kolejnym inwestorom i pławiąc się w bogactwie oraz władzy.

Wadliwa krew

Właścicielka tego obiecującego start-upu wraz ze sztabem najlepszych prawników terroryzowała każdego pracownika, który poddawał w wątpliwość legalność i etyczność działalności jej firmy, nie brał nadgodzin i śmiał zgłaszać jakiekolwiek uwagi dot. organizacji i zarządzania firmą. Ludzie przychodzili i odchodzili, ponieważ nie wytrzymywali tej presji oraz dręczyło ich sumienie, że narażają ludzi na błędne diagnozy. Prawda była taka, że tylko część oferowanych badań wykonywano na opracowanym w Theranosie wadliwym urządzeniu, które nie spełniało żadnych standardów i dawało zafałszowane wyniki. Resztę wykonywano na komercyjnych analizatorach. Nie wspominając już o tym, że często nie było możliwe ich wykonanie z jednej kropli krwi. 

Cały fundament firmy był oparty na kłamstwie, w które jego założycielka przez wiele lat brnęła bez oporu. Osobiście najbardziej przeraziła mnie polityka zastraszania obecnych i byłych pracowników Theranosa. Śledzenie rozmów, maili, grożenie pozwami - w końcu i nasyłanie na ludzi prywatnych detektywów, nękanie przez prawników i zastraszanie oraz faktyczne ciąganie po sądach za rzekome ujawnianie tajemnic handlowych oraz fałszywe oskarżenia. Tym bardziej jestem pełna podziwu dla autora tej książki, który doprowadził sprawę do końca i przyczynił się do tego, że tak wielkie oszustwo ujrzało w końcu światło dzienne.

Przelana czara

Niepojęte jest dla mnie, jak wiele osób uległo urokowi Elizabeth i dało się nabić w butelkę. A może wiedzieli o oszustwie, ale póki firma odnosiła sukcesy liczyły się dla nich tylko i wyłącznie zyski? Nie chcę nawet tak myśleć... W końcu wiele niewinnych osób mogło przypłacić to życiem. Wyobraź sobie, że dostajesz zafałszowane wyniki badań, lekarz wdraża plan leczenia i w tym momencie dopiero zaczynają się Twoje problemy ze zdrowiem, ponieważ dostajesz zbyt wysoką dawkę leku, która prowadzi do udaru... Albo w drugą stronę, dostajesz negatywny wynik, nie rozpoczynasz leczenia i kiedy się orientujesz, jest już za późno, żeby coś z tym zrobić.

Książkę czytałam z zapartym tchem. Uważam, że jest zdecydowanie lepsza od wielu thrillerów, które miałam okazję wcześniej poznać i szczerze z całego serca Wam ją polecam.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.




Na ich stronie możecie znaleźć kilka krótkich wideo dot. sprawy Theranosa - polecam jako ciekawostkę po lekturze :)

Tytuł: "Zła krew" 
Autor: John Carreyrou
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Marginesy

Chomikometr: 8/10

Komentarze