"Longin. Tu byłem" Marcin Prokop

Tytuł: "Longin. Tu byłem"
Autor: Marcin Prokop
Liczba stron: 120
Wydawnictwo: Znak Emotikon
Okładka: miękka
Wymiary: 13,5x21,0


Kontynuacja pierwszej książki Marcina Prokopa "Jego wysokość Longin". Moją recenzję znajdziecie tutaj -> klik.

Mamy lato i mamy wakacje! - na kartach książki oczywiście, bo ten czas tak szybko ucieka, że szkolna rzeczywistość zdążyła już przywitać rzesze uczniów :) 

Nasz bohater jednak nie może narzekać na nudę. Mazury, Paryż, a później kolonie nad morzem... Brzmi bajecznie, ale trzeba pamiętać, że nie jest to powszechny obraz dzieciństwa w Polsce. To jednak co jest uniwersalne, to dziecięce postrzeganie świata, opaczne rozumienie słów dorosłych i nieodparta chęć wyrycia scyzorykiem wszędzie, gdzie się da słów: "Tu byłem". Autor świetnie żongluje słowem i potrafi przywołać uśmiech na twarzy czytelnika.

"Longin. Tu byłem" nie jest dziełem wybitnym, nie wyróżnia się zaskakującą puentą ani też nie wnosi niczego nowego. I w gruncie rzeczy nie musi, bo do takiego dzieła nawet nie aspiruje. To w głównej mierze dobra rozrywka, a pozytywne emocje, to coś, czego potrzebuje każdy z nas bez względu na wiek, więc jeśli można miło spędzić czas, dlaczego mówić "nie"?

Zabawna, lekka historia. Bardzo podobał mi się zamieszczony na końcu słowniczek, gdzie autor wyjaśnia m.in. kim był "Smutny Pan w okularach", dlaczego Pewex był obiektem westchnień i na czym polegała gra w kapsle. Ponadto książka może mieć pewien urok również dla starszych czytelników ze względu na oczywiste znamiona autobiografii.

Ja przyjemnie spędziłam czas przy tej lekturze.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa:


 

Komentarze

  1. Książka wydaję się bardzo sympatyczna, więc może sięgnę po pierwszą część. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz