Tytuł: "Złodziejka książek"
Autor: Makkus Zusak
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Autor: Makkus Zusak
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Okładka: miękka
Wymiary: 16,0x23,5
Wymiary: 16,0x23,5
Jest rok 1943 r. Na Himmelstrasse w małym miasteczku Molching w Niemczech stoi Liesel Meminger - czternastoletnia Złodziejka książek - ocalona z podziurawionym sercem i rozbitymi płucami, główna bohaterka swojej własnej opowieści, którą snuje dla nas Śmierć. A wszystko zaczęło się kilka lat wcześniej od podróży pociągiem. Był styczeń 1939 roku, gdy Śmierć przyszedł po brata dziewczynki i wtedy to się stało - "...przyłapała mnie, nie mam wątpliwości." - zwierza się nam narrator tej niezwykłej historii.
Opuszczona przez brata i zostawiona przez matkę, Liesel trafiła pod dach Rosy i Hansa Hubermannów. Ona była szorstka w obejściu, ale miała wielkie serce, a on był poczciwym akordeonistą, który nauczył dziewięcioletnią dziewczynkę czytać. Jej pierwszą ukradzioną książką był "Podręcznik grabarza", później przyszły kolejne, a za nimi ukrywany w piwnicy Żyd, pierwsza miłość i niezmierzona rozpacz.
Jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że podobnie jak niegdyś Złodziejce książek, tak mi w tej chwili brakuje słów. Ta historia jest piękna jak tylko piękne potrafią być miłość, przyjaźń, zaufanie, czy wiara... I jest bolesna, rozdzierająca jak huk bomb i smutna jak bezsilność. A wszystkie te emocje splecione są ze sobą tak mocno, że nie sposób ich rozdzielić. Teraz ani nigdy.
"BYŁ SOBIE raz dziwny mały człowieczek, który podjął trzy ważne życiowe decyzje:
1. Zrobił sobie przedziałek po innej stronie, niż wszyscy.
2. Zapuścił mały kanciasty wąsik.
3. Postanowił, że zdobędzie władzę nad światem"*
Holocaust. Jedno słowo - miliony istnień. A przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. Nie zapominajmy o tym. Złodziejka książek pamiętała.
To co przeczytałam, te wszystkie słowa sygnowane Śmiercią, a spisane ręką dziecka są tak poruszające, że kilka ostatnich stron miało dla mnie niewyobrażalnie słony smak łez. Dla mnie absolutne arcydzieło.
*str. 405
Opuszczona przez brata i zostawiona przez matkę, Liesel trafiła pod dach Rosy i Hansa Hubermannów. Ona była szorstka w obejściu, ale miała wielkie serce, a on był poczciwym akordeonistą, który nauczył dziewięcioletnią dziewczynkę czytać. Jej pierwszą ukradzioną książką był "Podręcznik grabarza", później przyszły kolejne, a za nimi ukrywany w piwnicy Żyd, pierwsza miłość i niezmierzona rozpacz.
Jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że podobnie jak niegdyś Złodziejce książek, tak mi w tej chwili brakuje słów. Ta historia jest piękna jak tylko piękne potrafią być miłość, przyjaźń, zaufanie, czy wiara... I jest bolesna, rozdzierająca jak huk bomb i smutna jak bezsilność. A wszystkie te emocje splecione są ze sobą tak mocno, że nie sposób ich rozdzielić. Teraz ani nigdy.
"BYŁ SOBIE raz dziwny mały człowieczek, który podjął trzy ważne życiowe decyzje:
1. Zrobił sobie przedziałek po innej stronie, niż wszyscy.
2. Zapuścił mały kanciasty wąsik.
3. Postanowił, że zdobędzie władzę nad światem"*
Holocaust. Jedno słowo - miliony istnień. A przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. Nie zapominajmy o tym. Złodziejka książek pamiętała.
To co przeczytałam, te wszystkie słowa sygnowane Śmiercią, a spisane ręką dziecka są tak poruszające, że kilka ostatnich stron miało dla mnie niewyobrażalnie słony smak łez. Dla mnie absolutne arcydzieło.
*str. 405
Zgadzam się. Arcydzieło... Polecam również film, też dobry, ale już nie tak bardzo, jak książka.
OdpowiedzUsuńTeraz koniecznie muszę obejrzeć film! ;)
UsuńZgadzam się! Ta książka jest wspaniała!
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Bardzo miło wspominam tę lekturę. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam i z każdym dniem ubolewam i żałuje tego coraz bardziej...
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę kilka dobrych lat temu i pamiętam, że najbardziej urzekło mnie to, że można mówić o śmierci w prosty sposób. Bez fajerwerków, obrzydliwości, tematów tabu - po prostu tak, jak "odejście" widzi dziecko.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą i też bardzo mi się to podobało.
Usuń