Tytuł: "Dziedzictwo Orchana"
Autor: Aline Ohanesian
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Okładka: miękka
Autor: Aline Ohanesian
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Okładka: miękka
Punktem wyjścia całej historii jest śmierć Kemala Turkoglu - Turka zajmującego się przez całe życie wyplataniem i farbowaniem tradycyjnych kilimów. Zgodnie z testamentem staruszka, dziedzicem rodzinnej firmy zostaje jego wnuk Orchan. Z tej decyzji nie jest jednak zadowolony syn Kemala (Mustafa), który jak się okazuje oprócz interesu, został również pozbawiony domu, na rzecz nieznanej nikomu kobiety - Sedy Melkonian. I tutaj zaczyna się podróż Orchana do Kalifornii. Mężczyzna zamierza odnaleźć tajemniczą dziedziczkę jego rodzinnej posiadłości i nakłonić ją do zrzeczenia się spadku.
Akcja powieści rozgrywa się na dwóch planach czasowych: w roku 1990 oraz 1915. Na przemian skaczemy w czasie pomiędzy młodością Kemala, a współczesnym próbom rozwikłania zagadki jego testamentu. Książka ta nie jest ani romansem, ani sagą rodzinną i trochę muszę powiedzieć, że szkoda, bo właśnie jakiejś takiej głębszej psychologii postaci mi tutaj zabrakło. Wtedy na pewno łatwiej byłoby wczuć się w ich bądź co bądź tragiczny los, a tak wszystko to jakieś takie trochę zbyt bezosobowe jest.
Tymczasem autorka chciała zwrócić naszą uwagę na bardzo ważny temat - tragiczne losy Ormian zamieszkujących Imperium Osmańskie podczas I wojny światowej. I to jest własnie tytułowe "Dziedzictwo Orchana", z którym nasz bohater musi się zmierzyć przy okazji odkrywając zaskakującą prawdę o swojej rodzinie. To historia smutna, ale i ważna, a do tego wszystkiego naprawdę przemyślana i interesująca z czysto literackiego punktu widzenia. Doceniam trud jaki autorka musiała włożyć w jej napisanie i podziwiam ją za to, zwłaszcza że mamy tutaj do czynienia z debiutem. Jedynym słabym punktem są wspomniane już przeze mnie powyżej, niedopracowane postaci, co jednak w ogólnym rozrachunku nie umniejsza, aż tak bardzo wartości całej książki, którą warto przeczytać.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu:
Szkoda, że postacie zostały nie do końca dopracowane... ale tak po za tym: Dziedzictwo Orchana ciekawi mnie już od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że postacie są niedopracowane, ale bardzo chętnie ją przeczytam. Od dawien dawna mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńZadziwia mnie to, w jaki sposób tytuł i okładka oddziałują na moje zmysły. Nie lubię takich książek, ale skoro niedopracowanie bohaterów to jedyna słaba strona... :)
OdpowiedzUsuńOkładka również i mnie zachwyciła, a książkę czyta się naprawdę dobrze ;)
Usuń